W sumie przez te wszystkie lata pisania, mówienia, badania i analizowania blogów firmowych napatrzyłem się na tysiące najróżniejszych blogów. Rozmawiałem z dziesiątkami osób piszących blogi firmowe. Zwykle staram się podchodzić do tego tematu w sposób obiektywny i rzeczowy. Jednak tym razem pomyślałem sobie, że opiszę poszczególne podejścia do pisania blogów sposób jakościowy i subiektywny zarazem. Jak to bowiem napisał wieszcz "Czucie i wiara silniej mówi do mnie. Niż mędrca szkiełko i oko".
I coś w tym jest.
Badania, analizy, case study's i innego rodzaju "naukowe" patrzenie na blogi firmowe nie pozwala odkryć wszystkiego o ich naturze. Często również osoby piszące blogi w firmach mówią mi pewne rzeczy, które rzucają wiele światła na sytuację wewnątrz firmy. Czasami również prowadzę projekty w firmach i zwyczajnie doradzam im jak mają blogi pisać, jak wspierać czy zachęcać pracowników. Czasami jest i tak, że to zarząd trzeba przekonywać ;D
Oto zatem subiektywna typologia blogów firmowych:
- "Krew, pot i łzy" - blogi pisane z pasją, czasem (lub często) wbrew "oficjalnym czynnikom" w firmie, które w przeciwieństwie do konsumentów nie czytają blogów. Zwykle młoda (wiekiem lub duchem) ekipa w firmie stara się ewangelizować organizację w wartościowej i rzeczywiście otwartej komunikacji z klientami. Często jest to jedyne miejsce w którym pracownicy odpowiedzialni za komunikację mogą się naprawdę "wyżyć". Staną w obronie bloga, firmy, siebie nawzajem murem. Z drugiej strony - będa potrafili przynać się przed użytkownikami do popełnionych błędów i posypać głowę popiołem jeśli zajdzie taka potrzeba.
- "SEO farma" - blogi których jedynym celem jest rzekomy wpływ na "lepsze pozycjonowanie" (whatever that means). Może i ilość klików jest rzeczywiście większa, ale to raczej użytkownicy "z łapanki" a nie wartościowi konsumenci. Zero komentarzy, za to nadmiar powtórzeń, wyboldowań, linków i w ogóle powtórzeń, bo powtarzanie przecież dobre jest. Jak widzę "blogi pod SEO" to odechciewa mi się korzystać z usług firmy. Choć oczywiście nie jestem wrogiem SEO. Po prostu dobrze pisany blog (na tematy które interesują naszych odbiorców) sprawi, o dziwo, że użytkownicy sami zaczną chętnie do nas linkować.
- "My, korporacja, Wy, internauci" - blogi, które zamiast pisać w pierwszej osobie, zawierają same newsy firmowe i wklejone treści komunikatów prasowych. Opcjonalnie: nagrody, wyróżnienia, statuetki w rękach uśmiechniętego prezesa. W raporcie rocznym można będzie wypełnić rubrykę pod tytułem "Aktywność w social media". Innymi słowy, było na checkliście do zrobienia. Jest. Mission accomplished.
- "Dobre rzemiosło" - blogi regularne, wpisy podzielone na tematy, zwykle rzeczowe. Od czasu do czasu przeplatane postami "z życia firmy" mające postać: życzeń świątecznych (Mikołaj, Jajko, Dzień Kobiet, Halloween, etc., zdjęć z wyjazdów integracyjnych (opcjonalnie pracowniczych "luźnych sesji" zdjęciowych) czy wygłupów biurowych.
- "Moja firma to moja pasja" - równie dobrze mógłby to być blog prywatny. Pisany z wyczuciem, zaangażowaniem, o każdej porze dnia i (zwykle) nocy. Zwykle przez szefa (właściciela). Praktycznie niespotykany w korporacjach.
- "Wieści apostolskie" - blog niekoniecznie o firmie, ale pisany z zapałem ewangelisty. Zwykle tworzony przez firmę z nowej lub mało znanej branży, która stawia sobie za cel dotrzeć do szerokiej publiczności z możliwie encyklopedyczną informacją o temacie jakim się zajmuje. Bez względu na to, czy mowa o rurach giętych, nantechnologii czy wspomnianym SEO. "Każdy wpis walką o edukację rynku" - dlatego na takich blogach nie może zabraknąć, a wręcz jest to wymóg, wykresów, tabel, wyników badań, raportów czy jakiejkolwiek innej formy czy nośnika dla informacji, wiedzy, przekazu o Branży.
- "Czy jest tu kto?" - zwykle to blogi prowadzone przez "admina". Czasami nawet trudno się domyśleć jaka firma stoi za blogiem. Podobnie z czytelnikami - ciężko znaleźć jakiś ślad ich obecności na blogu. Blog, który "właściwie jest". Admin wrzuca wpisy, bo nikt mu nie powiedział, że ma już nie wrzucać. Więc wrzuca.
- "Lans&bounce" - czyli blog pod tytułem "jestesmy tacy fajni, że sami nie możemy w to uwierzyć". Niestety zwykle czytelnicy również. Ilość samouwielbieńczych wpisów jest równa liczbie wpisów. Właściwie celem każdego z nich jest udowodnienie (po raz kolejny) tego, jak bardzo światu może brakować naszej firmy.
- "Zemsta szefa" - blog pisany za karę. Zwykle przez panią Kasię. Ale zdarza się, że post musi "wrzucić" akurat ktoś, kto spóźnił się na ostatnie spotkanie i wpis okazuje się "odpowiednim wymiarem kary". Jest to blog pisany dla sztuki (przez małe "s"). Wpis ma być. I jest.
- "Agentura wylizana" - czyli blog prowadzony przez Agencję. Agencja wrzuca wpisy. Wpisy są ładne. Są ładne. Bo klient płaci. I wszyscy są zadowoleni. Tylko użytkownicy jakoś nie bardzo.
- "MI6" - nawet jeśli wiesz, że blog prowadzi pewna agencja, to i tak trudno ci w to uwierzyć. Zwykle blogi lifestyle, ale też inne (np. kompetencyjne). Blog jest tak dobrze "podrobiony", że staje się lepszy niż orginał. I wszyscy są zadowoleni (klient, agencja i użytkownicy). Takie blogi zwykle biorą się stąd, że klient "wie, że nie wie" jak prowadzić dobrego bloga i znajduje kogoś "kto wie".
- "Grupa wzajemnej adoracji" - czyli "pijemy sobie z dziubków". Najczęściej jest to blog pisany, czytany i komentowany przez samych autorów (których jest zwykle kilku). W sumie całkiem fajna zabawa. Nikomu nie wadzi (nikt tego z zewnątrz nie czyta) a ćwiczyć można.
No dobrze, jest już późna godzina i kończą mi się pomysły. Może kiedyś rozszerzę tąę listę. Ale tak naprawdę chodziło mi o to, aby wskazać wzorce blogów z którymi się na co dzień spotykam. Naprawdę po kilku latach "obcowania" z ich najróżniejszymi odmianami można, na pierwszy rzut oka, z dużym prawdopodobieństwem, przypisać bloga do jednej z powyższych grup.
Trzeba jeszcze uwzględnić to, że są blogi które bywają mieszanką dwóch typów (chyba tylko tak się zdarza, większej mieszanki nie da się chyba sensownie zrobić), czyli jednego z typów i "SEO farmy". Przyznaję się, że starałem się pisać (i jakiś czas pisałem) blog typu "obok firmy" czyli osobiste przemyślenia, niemal jak “Moja firma to moja pasja”, ale jednak związane z tematem, a jednak w każdym z wpisów jeden link do strony firmowej. Co ja mogę poradzić na to, że mam niszową działalność?