W tym pytaniu kryje się pewna podchwytliwość, ale i głębsza refleksja. Każdy, kto choć trochę wgłębił się w to, co piszę na tym blogu, powinien od razu wyczuć podstęp. Bloga zawsze prowadzi jakaś KONKRETNA osoba a nie dział. Blog firmowy jest zawsze prowadzony przez kogoś, a nie przez firmę. Istnieją oczywiście sytuacje w których wpisy na bloga są zatwierdzane przez komitet ds. bloga korporacyjnego, ale nie jest to regułą. Właściwie jest to czarny łabędź - bo robi tak tylko firma Google w odniesieniu do swojego bloga.
Ale zastanawiałem się dzisiaj przez chwilę, dlaczego blogom firmowym w Polsce jest tak ciężko. I doszedłem do wniosku, że cała komunikacja związana z blogowaniem w firmach jest skierowana do osób zajmujących się PR i komunikacją. Czyli do osób, które z założenia nie powinny prowadzić bloga korporacyjnego (choć nie wykluczam, że komuś się jednak uda). Może się wydawać, że to rewolucyjna teza, ale tak nie jest.
Po pierwsze to działy PR są przyzwyczajone do przekładania każdej informacji firmowej z języka polskiego na język korporacyjny. Zatem, to im jest najtrudniej się przestawić, na otwarty, prosty i nienadęty język. Po drugie, PR korporacyjny jest nastawiony na kontrolę informacji - stąd różnego rodzaju procedury kontaktów z mediami, słynne "tylko rzecznik może wypowiadać się w imieniu firmy", etc.
Ale na logikę - co rzecznik wie o technologii, materiałoznawstwie czy usługach logistycznych. Na pewno nie więcej niż specjaliści zajmujący się tym tematem. O ile ten model sprowadza się w relacjach z mediami (trzeba mieć obeznanie z kamerą, a wypowiedź musi się zmieścić w umownych 2 minutach), o tyle w internecie to "nie przejdzie".
Nie jestem wrogiem osób od PR, ale taka jest ich specyfika pracy - są nauczeni pisania w poprawny językowo sposób, konstruowania informacji prasowych czy tekstów w sposób rzeczowy i zwięzły. Tyle tylko, że taki sposób porozumiewania się z otoczeniem nie jest naturalny i po prostu ludzki - co budzi podejrzenia u odbiorcy internetowego.
PR może mieć jeszcze jeden powód aby unikać blogowania - obawa (bezpodstawna), że stanie się zbędny kiedy komunikować się z otoczeniem firmy zaczną "zwykli" lub "niezwykli" (jak np. CEO) pracownicy.
W tym miejscu pozwolę sobie na mały przykład różnic w komunikacji firmowej w zestawieniu z komunikacją na blogu. Wykorzystam ostatni wpis z bloga Frosty (na szczęście jest krótki, więc się nie napracuję).
Orginalny wpis:
"Ostatnio całkiem przez przypadek wpadła mi w ręce niemiecka ulotka od naszej spółki matki FRoSTY AG opisująca historię naszego loga. Niesamowita jest jego ewolucja. Uświadomiłam sobie jednocześnie jak długo marka jest już znana w Europie i wśród mrożonek. Spójrzcie sami: Rok 1976 - zaczęła się 'historia rybna': [obrazek] 1985: [obrazek] obecny kształt: [obrazek] A co myślicie o Paluszkach rybnych z lat 70-tych? :)"
Jak wyglądałaby wersja tego wpisu w wykonaniu "klasycznego" PR:
"Na skutek złożonych okoliczności uzyskaliśmy dostęp do archiwalnych materiałów corporate identity, największego producenta świeżych mrożonek - firmy FROSTA. Materiały odnoszą się do ponad dwudziestoletniej historii marki Frosta, która należy do najbardziej rozpoznawalnych marek na światowym rynku produktów spożywczych. Już w roku 1976 nasza firma była liczącym się na rynku przedsiębiorstwem o ugruntowanej pozycji w świadomości klientów - tak rodziła się marka FROSTA. Marka i jej identyfikacja wizualna przechodziła w przeciągu ostatnich lat szereg zmian związanych z unowocześnianiem działalności. Poniżej znajdą Państwo przykład jednego z pierwszych nowoczesnych opakowań z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. FROSTA była jednym z liderów wdrażających tekturowe opakowania zgodne z normę ekologiczną ECO9860".
Co jest lepsze? Zdecydujcie sami. Mam tylko nadzieję, że ten wpis będą czytać nie ludzie od PR, ale zwykli pracownicy ;)
Link do wpisu Frosty.
Jednak odezwę się z punktu widzenia PRu. Piszesz - "Po pierwsze to działy PR są przyzwyczajone do przekładania każdej informacji firmowej z języka polskiego na język korporacyjny". Przecież jest dokładnie odwrotnie. Robię informacje ogólnotechnologiczną daję ją ludziom zupełnie się na technologii nie znających do przeczytania i zrozumienia (odwrotnie w przypadku info specjalistycznego- tam instancją jest inżynier). A co rzecznik wie o technologii? Tyle ile powinien wiedzieć by inni zrozumieli to co mówi. Taka rola rzecznika. Cieszę się, że napisałeś o bezpodstawnej obawie o stratę pracy, bo rola PR to nie pisanie tekstów. Jakoś takie przeświadczenie pokutuje w społeczeństwie i jest chyba typowo polskie. Dobrze rozumiany PR ma całość komunikacji koordynować, wyznaczać standardy zachowania się firmy. Myśleć jak firma będzie wyglądała za 10 lat i ją do tego przygotowywać. Temat na dłuższy wywód.