w recenzje

…Na głowie kwietny ma wianek…

Czym różni się truckerka od baseballówki, a fidelka od kadetki? Czy fedora to kapelusz czy kapelusik? Czy Gunner to nazwa czapki czy nazwisko jej nosiciela? W którym miejscu zmierzyć obwód głowy? Czy lepsze są te z guziczkiem czy z siateczką? Czy prosty daszek to jeszcze moda czy już lamerstwo? Czy z wchodzeniem w czapce do klubów jest nadal czapa?”

Z czystym sumieniem można by śmiało zapytać: co poeta miał na myśli…? Tak naprawdę wszystko dzieje się nie w głowie ale na niej. Marka Goorin Brothers specjalizuje się w produkcji czapek i kapeluszy od 1895 roku. Nakrycia głowy nigdy nie były produkowane na masowa skalę, zdobywając miano marki ekskluzywnej. Każdy projekt miał być unikalny, tworzony tylko w limitowanej serii, lub na specjalne życzenie tworzony dla zamawiającego klienta. Dopiero dziś w dobie wielkich galerii handlowych i sklepów internetowych, Goorin zamówić lub przymierzyć może szersze grono klientów. Samych salonów na terenie Polski jak do tej pory jest tylko 4.

Czapka na zimę, kapelusz słomkowy na lato, baseballówka na każdy dzień. Nie wiadomo skąd, ale wziął sie pomysł na pisanie bloga o czapkach. Na swojej stronie nie podają wielu informacji o nowych produktach, większość natomiast opisana jest tu: na glowawgoorin.pl Od 2009 roku regularnie ok 2-3 razy w miesiącu pojawiają się nowe wpisy na stronie-blogu. Nie są to tylko informacje o nowych kolekcjach. Wiele notek dotyczy promocji, wyprzedaży, przecen, wietrzeń magazynów- czyli generalnie sprzedaży po dużo niższej niż normalnie cenie. A trzeba przyznać, że ceny nie są zbyt niskie, gdyż najzwyklejsze czapki zaczynają się od 150 zł. Ale po co to wszystko? I tak trzeba się do sklepu idąc i przymierzyć. Wielokrotnie pojawiają się zdjęcia tylko zdobień, małych elementów czapek, czy ubrań, które powodują, że aż chce się zobaczyć całość. Na blogu zamieszcza filmiki z youtuba, na których styliści, (lub po prostu pracownicy sklepów) radzą jak sie dobrze ubrać korzystając z propozycji marki. Dość interesującym elementem są też relacje z wydarzeń, np otwarcie jakiejś galerii handlowej, gdzie na pierwszym miejscu nie jest podana informacja o naszej firmie, ale zostaje ona przekazana na równi z wiadomościami o otwarciu innych sklepów w tym miejscu, za czym idzie fotorelacja.  Wydaje się być to bardzo wyważone. Nie do końca jednak blog wygląda jak blog, z boku znajdują się typowe narzędzia dla stron www, jak: FAQ, galerie uzytkowników, prezentacja ekipy itp. Forma troszeczkę się zaciera.

 

Firma Goodrin jest częścią koncernu Unique, w którego skład wchodzą również: Bench, Mint, G-Star, Superdry, Vestal i Pepe Jeans. Na blogu są one promowane nie mniej niż marka tytułowa. Tak naprawdę, to na wyłączność , ten exclusive dla marki Goodrin, została tylko nazwa. Otwiera się na swoich młodych klientów i wychodzi poza ramy sprzedaży salonowo internetowej. Promuje wiele imprez, ale bardzie offowych, tak jak sama firma, np: absurdalia czy festiwal off plus Camera. Unika masowych imprez, starannie dobierając sobie partnerów w świecie muzyki czy filmu. Nie jest jednak aż tak bardzo niszowy jakby się miało zdawać, idzie za trendem pisania laurek i umieszcza na stronie kartki świąteczne i zyczenia.

Jedyną, ot nietypową rzeczą, która przykuła moją uwagę na dłużej, z jaką się tu spotkałam była postać mr. Uniqualnego, kartonowego ludzika ubranego ( a raczej namalowanego) w ciuchy z grupy Unique, z czapką Goodrin i zegarkiem Vistal – do wycięcia, złożenia i postawienia na biurku. Jak dla mnie pomysł nietypowy, świeży – a co za tym idzie, zjadliwy J

Blog jest w jasnych barwach, pisany czytelnym młodzieżowym językiem. Wszystko składa się w dość zwięzłą całość ale… no niestety nie porywa, nie ma na czym zawiesić oka na dłużej. Zakładka „konkursy”, która wg mnie mogłaby się okazać hitem, (bo, który student nie chciałby wygrać czapki albo kurtki na zimę) jest prawie niewidoczna. Zastanawiam się czy jest w ogóle sens prowadzenie tego typu bloga firmowego, przecież po promocje idzie się do sklepu, obejrzeć na żywo, a nie na obrazku, wszelkie te informacje równie dobrze, mogłyby zaistnieć na stronie głównej producenta jako aktualności. Podsumowując: ciekawy jako lektura jednorazowa. Można zajrzeć tu przypadkiem, ale prawdopodobnie już nigdy się tu nie wróci.

---

[Niniejsza recenzja jest częścią projektu "Blog jako narzędzie PR". Recenzje i wywiady blogów mają służyć wymianie wiedzy i dyskusji na temat zastosowania blogów przez profesjonalistów PR w Polsce.]

Poprzedni wpis
Następny wpis

Komentarze

Aby dodać komentarz podaj dodatkowe informacje:

Popularne

Wybierz miesiąc